niedziela, 28 lutego 2016

Tower of London oraz Chiński Nowy Rok #londyn #ilezmoznaotymsamymmiesciewkolko



- Żal będzie wyjeżdżać - powiedział mój brat, zapewne sentymentalnie odwołując się do prędkości transportu w Londynie w porównaniu do relacji Mikołów-Katowice. Nie raz słyszałam o wyjątkowości życia w krainie Lemon curd, a szarości Polski. Szczerze mówiąc, sam Londyn przeszedł już szarością i nie chodzi o utratę jego blasku, ale o spowszednienie jakiemu uległ po moich dziesiątkach wizyt w tym mieście. Prawdopodobnie nikt nie ekscytuje się już, kiedy odkrywa, że kolejny post (tak, tak) ma relacjonować moje następne spacery po stolicy Anglii. Nic nie mogę na to poradzić, że po 220 dniach w Wielkiej Brytanii wciąż wiele pozostaje tam do odkrycia.

piątek, 19 lutego 2016

Potraktowałam Londyn z buta



24 stycznia wybrałam się Londynu z dwóch powodów - po pierwsze chciałam sprawdzić czy można wejść pomiędzy 9 i 10 peron dworca King's Cross bez kupowania biletu kolejowego; po drugie umówiłam się z Agnieszką z bloga http://wkrainiejane.blogspot.co.uk/. Warte wspomnienia, bo częściej spotykam się chyba z obywatelami Polski niż innymi au-pairkami.


niedziela, 7 lutego 2016

Ostatnia podróż otwieracza do piwa



Wycieczka do Cardiff wydawała mi się wyjazdem idealnym do czasu, kiedy zaczęłam pakować się na kolejny. Ze smutkiem odkryłam, że ze stolicy Walii po raz kolejny wróciłam z mniejszym bagażem. Jeśli tendencja do zostawiania rzeczy w najróżniejszych miejscowościach będzie się nasilać, okaże się, że nie będzie potrzeby martwienia się o wysyłanie mojego dobytku pocztą przy końcu kontraktu.

Nic się nie stało, gdzieś jeszcze dostanę otwieracz do piwa w kształcie konturów Wielkiej Brytanii (tak, aż wstyd przyznać, że zostawiło się przedmiot o takim wysokim stopniu przydatności i ładunku emocjonalnym, w końcu towarzyszył mi od Brighton). Z dedykacją dla zagubionego artefaktu, opiszę jego ostatnią podróż, którą odbył w dniach 16-17 stycznia.