29-31 stycznia był kolejnym weekendowym wypadem do Londynu, w którym zima zaznaczała swoją obecność wyłącznie chłodnym wiatrem. Podczas tego wyjazdu odkryłam najtańszą kawę - easycoffee (1 funt + program lojalnościowy, za zakup sześciu kaw siódmą otrzymasz gratis) oraz przeszłam parę stacji metra wzdłuż Tamizy. Następnego dnia ambitnie poszliśmy z moim współtowarzyszem do Tower of London. Została wybudowana dla Wilhelma Zdobywcy, normandzkiego władcy, który podbił Anglię w XIw. Największą popularnością cieszyła się w czasach Henryka VIII, kiedy to w jej celach gościli oskarżeni o zdradę wobec państwa i króla m.in Anna Boleyn, Thomas More (autor Utopii), Thomas Cromwell (minister Henryka VIII odpowiedzialny za odbieranie majątku kościołowi związane z zerwaniem stosunków z papiestwem). Jedna z flagowych atrakcji stolicy, odstraszająca dość drogim biletem okazała się warta swojej ceny.
W Tower of London można spędzić cały dzień. Najlepiej wybrać słoneczny, gdyż forteca zajmuje ogromne tereny, głównie niezadaszone. W centrum znajduje się Biała Wieża - arsenał zajmujący parę pięter. Oprócz broni, w Tower of London można zobaczyć klejnoty królewskie, korony, serwis i inne skarby Zjednoczonego Królestwa oraz kruki, których obecność jest legendarnym potwierdzeniem ciągłości monarchii.
źródło |
Jeśli planujecie zwiedzić to miejsce, lepiej nie planować nic dodatkowego. Nawet przy bardzo pobieżnej wizycie, w Tower of London spędziłam około trzech godzin.
W cenie biletu nie tylko znajdują się wszystkie atrakcje dostępne poza murami warowni. Kupując bilet możemy obejść teren z niecodziennym przewodnikiem zwanym Yeomen Warders. Gwardziści noszące specjalne mundury są strażnikami twierdzy prawie od momentu jej powstania. To rekrutowani spośród członków armii żołnierze odznaczający się nienaganną służbą i dużą dawką humoru! Z pewnością warto skorzystać z możliwości oprowadzania. Oprócz tej wycieczki na terenie Tower odbywają się różne oprowadzania, o których informacje można zdobyć na ulotkach lub w kasach biletowych.
Legenda głosi, że gdy kruki odlecą z Tower of London, zakończy się okres monarchii w Wielkiej Brytanii. Stąd kruki są prawdopodobnie ostatnimi więźniami Tower.
Chociaż podczas tego weekendu nie skreśliłam wielu miejsc ze swojej listy, spełniłam kolejne marzenia związane z moim pobytem w Anglii. Po raz pierwszy jechałam piętrowym autobusem oraz znalazłam TARDIS, pojazd Dr Who, dzięki któremu ten serialowy bohater podróżuje w czasie. Nie weszłam do środka, bo nie mam zamiaru zmieniać czasoprzestrzeni, skoro w tej, w której jestem, czuję się idealnie.
14 lutego pojechałam na obchody Chińskiego Nowego Roku w Londynie. Reklamowane jako największe obchody poza Chinami podrażniły moje oczekiwania i chyba postawiłam zbyt duże wymagania temu wydarzeniu. Prawdopodobnie spisałabym wyjazd na straty, gdyby nie zakup dwóch książek, pierwsza wizyta w Chinatown i taniec lwa.
Sami Chińczycy muszą mieć ambiwalentny stosunek do festynu jaki co roku fundują im liczne organizacje, stowarzyszenia i sam prezydent Londynu. W Chinatown Chińczyków nie było widać (ja bym też uciekała z obawy przed zmiażdżeniem), czego nie można powiedzieć o reszcie świata, która spacerowała udekorowanymi uliczkami z programem imprezy w ręku.
Nie zdążyłam na paradę, która rozpoczynała wydarzenie i jednocześnie była jego kulminacyjnym punktem. Przeczekałam natomiast swoje słuchając podziękowań dla sponsorów i mów zastępców przewodniczących oddziałów departamentów, ambasadorów, przedstawicieli, które przypomniały mi bardziej dni mojego miasta niż wydarzenie kulturalne w Londynie.
Pogoda też nie sprzyjała świętowaniu. Było chłodno i wilgotno.
W ten weekend wyjątkowo jestem w domu. Spędziłam go głównie na pisaniu; teraz posta, wcześniej recenzji, raportu, eseju, creative writing, listów... Przede mną kolejne maile i zadania. Bardzo poważnie zabrałam się za przygotowania do CAE, bo czas ucieka, a egzamin prawdopodobnie w czerwcu w moje urodziny. Na czekoladzie studentskiej (kolejnej, którą otrzymałam), nakleiłam karteczkę: "do zjedzenia, gdy dostanę A". Oby szybko, bo mam na nią ochotę!
-z Londynu komentowała dla Państwa
an-pair
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz