poniedziałek, 21 marca 2016

Na sportowej i artystycznej scenie w Londynie

 
To zadziwiające, jak zmienia się nasza perspektywa patrzenia na miasta i podróże w zależności od towarzystwa w jakim je odkrywamy. Londyn jest tak powszedni jak musli z bananem, metro jest za wolne, deszczu za dużo. Kiedy jednak pojawia się wizja zwiedzania go z bliską osobą, wszystko jest nagle nowe, ekscytujące. W tym też przypadku, dzięki wsparciu M (4-6.03) dotarłam do zaplanowanych miejsc, bo sama (nie wiem jak tego dokonałam) sprawdziłam źle chyba wszystkie możliwe stacje metra.

wtorek, 15 marca 2016

Choroba au-pairek i leki bez recepty

  

Homesick to jedno z najczęściej powtarzanych słów, jeśli chodzi o wyjazd au-pair. Tłumaczy się to jako tęsknota za domem, choć "sick" dokładnie oznacza bycie chorym. Jest w tym trochę racji. Wcale nie uważam za normalne kupowanie produktów polskich (których nawet w Polsce nie kupowałam) tylko dlatego, że są polskie. Dzisiaj przeprowadzę na sobie psychoanalizę i postaram się znaleźć lekarstwo na jakiekolwiek zmartwienia (także te rozwiązania, które nie zakładają udziału lodów lub czekolady).

sobota, 12 marca 2016

Spacer po Cambridge

King's College Chapel
Dzisiaj nie będę za dużo gadała. Może dlatego, że kiedy wspominam swój wyjazd do Cambridge (13.02), najbardziej żywym obrazem pozostaje moje zdyszane padanie na pierwsze wolne miejsce w pociągu. Biegłam w Henley, biegłam w Londynie, biegłam wreszcie w Cambridge. Spieszyłam się od pociągu do pociągu, potem z pociągu do autobusu i z przystanku na właściwą ulicę. Gdy wpadłam na mojego przewodnika, odetchnęłam z ulgą. Wtedy mogłam już spokojnie spacerować po mieście. Niestety tylko na to starczyło mi czasu.