Nie chce mi się pisać, i to nie dlatego, że marzną mi palce (dzisiaj widziałam "Frozen"!). Wysuwam jednak dłonie zza minikocyka i stukam w klawiaturę, by pozostać fair wobec za-zeszłopostowego (Dziesięć zaległych postów cz.1) postanowienia i swojej przygody, którą wciąż staram się skrupulatnie opisywać. Trzeba przyznać, że w końcu mam do tego okazję, bo listopad był bardzo intensywnym miesiącem. Dużo podróży - tych dalekich (Liverpool i westchnienie ulgi) i bliższych, których jeszcze nie zdążyłam opisać, kiedy już planowałam kolejne wyjazdy.
niedziela, 20 grudnia 2015
Gdzie byłam, kiedy mnie nie było cz.2
Nie chce mi się pisać, i to nie dlatego, że marzną mi palce (dzisiaj widziałam "Frozen"!). Wysuwam jednak dłonie zza minikocyka i stukam w klawiaturę, by pozostać fair wobec za-zeszłopostowego (Dziesięć zaległych postów cz.1) postanowienia i swojej przygody, którą wciąż staram się skrupulatnie opisywać. Trzeba przyznać, że w końcu mam do tego okazję, bo listopad był bardzo intensywnym miesiącem. Dużo podróży - tych dalekich (Liverpool i westchnienie ulgi) i bliższych, których jeszcze nie zdążyłam opisać, kiedy już planowałam kolejne wyjazdy.
wtorek, 15 grudnia 2015
Ratunku! Christmas holidays!
Na progu czterech dni z dzieciakami w domu zbieram myśli i inspiracje. O ile do tej pory Boże Narodzenie mogło rodzić niepokój "jak przeżyć te święta", w przypadku au-pair pytanie brzmi "jak do świąt dożyć". Będąc w najgorszym do tej pory nastroju homesick, odliczam dni do ekonomicznego lotu do Berlina (!) i przygotowuje konspekt na przerwę zimową.
W większości miast powstają zimowe parki rozrywki, ale dla mnie wystarczającym wyzwaniem jest utrzymanie chłopaków na metrach kwadratowych domu, więc skupiam się głównie za zajęciach przy stole/w ogrodzie. W końcu wiele rzeczy ma potencjał ukryty.
środa, 9 grudnia 2015
Dziesięć zaległych postów cz.1
Liverpool |
sobota, 5 grudnia 2015
Jo już nikaj nie jada! #liverpooltakistraszny
Nigdzie już nie jadę! - pomyślałam w niedzielę, 28 listopada, kiedy po traumatycznych przejściach wracałam do Londynu. Ostatni dłuższy wyjazd w tym roku skumulował wybitną dawkę pecha, którą próbowałam powstrzymać permanentnie towarzyszącym mi szczęściem. Tak więc jestem w swoim pokoju w Henley. A niewiele brakowało, bym została w Liverpoolu, patrząc w morze jak żelazny posąg/dama (niepotrzebne skreślić).
sobota, 21 listopada 2015
Weekend w Bath Spa: o tym jak au-pairki żyją na bogato
Zaczynam pisać z lekkim niedowierzaniem. Czy to możliwe, żebym wygospodarowała piętnaście minut na zaczęcie posta na blogu, który miał dokumentować mój pobyt w Anglii? Tymczasem nie było mnie tu prawie miesiąc. Gdzie się podziewałam? Trzy dni w Londynie, dwa w Bath i jeden w Oxfordzie. W międzyczasie świętowałam Bonfire Night i w tym samym dniu, co w Polsce obchodzono Dzień Niepodległości, wspominałam ofiary wojen światowych z czerwonym makiem przypiętym do płaszcza. O czym pisać i czy w ogóle warto, gdy wycieczka do Liverpoolu wymaga dokładnego planu, a Boże Narodzenie za pasem?
Ambitnie utrzymuje swoje postanowienia i wybierając w poplątanych tematach, stawiam na stałą historyków - chronologię. A więc Bath.
wtorek, 27 października 2015
Na tropie Van Gogha, królowej i wiaderek we flagę brytyjską
Nie łatwo się połapać w Londynie. Szczególnie, jeśli podróżuje się tam przynajmniej raz w miesiącu. Dobrze, że mam bloga! Wystarczy odrobina systematyczności i żadne odwiedzone miejsce nie zostanie zapomniane, żadne nie zostanie wyparte z pamięci, nie pomylę nazw ulicznych targów i obrazów w muzeach. Przy planowaniu kolejnego weekendu, wracam do 10 i 11 października, by uzupełnić białą plamę na kolażu moich wypraw i wykreślić z listy miejsc do zobaczenia kolejne trzy pozycje.
wtorek, 20 października 2015
Tożsamość au-pairki
Bathers, Paul Cezanne |
Pomyślałam, że to zabawne, że naukę języka obcego zaczyna się od przedstawienia się, jakby w ośmiomilionowym mieście było to bardziej użyteczne od pytania od drogę albo toaletę. Zdałam sobie sprawę z tego, że ja także w Paryżu, Moskwie, Berlinie i Rzymie bez zbędnych trudności powiedziałabym jak się nazywam lub kim jestem, przy czym nic więcej bym nie dodała.
czwartek, 15 października 2015
Osiem i pół specjałów na osiemdziesiąt pięć dni w Henley
Brighton |
Zanim wsiadłam na pokład samolotu lecącego na Heathrow słyszałam wiele przerażających historii, które można by skrócić do zdania: "Wyemigrowała i przytyła". W Wielkiej Brytanii starałam się nade wszystko ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz unikać ziemniaków. Moja waga utrzymała się na przyzwoitym poziomie, a mój organizm przyzwyczaił do tego, że nie przyjmuje pokarmów od 12 do 20. Podróże kształcą i smakują - szczególnie, gdy gotuje moja HM. Dzisiaj mouth-watering post o ośmiu i pół produktach, które wyzwały moje kubki smakowe na posiłek.
wtorek, 6 października 2015
NieprzygotowANNA na Oxford
Moje zorganizowanie wymięka w Wielkiej Brytanii jak ziemia mięknie od dzisiejszego deszczu. 4 października postanowiłam pojechać do Oxfordu, który leży w mniej więcej takiej samej odległości od Henley jak Londyn. Decyzja o miejscu kolejnej wyprawy była jedyną rzeczą, którą zrobiłam do niedzielnego poranka. Wtedy dopiero zaczęłam szukać jakiś informacji o mieście, muzeach, szlakach i restauracjach. Pijąc kawę ze Starbucksa, wertowałam internet na tablecie, na którym symbol baterii powoli zmieniał kolor na czerwony. I sama wewnętrznie zaczerwieniłam się na myśl o tym, jak beztrosko wyjechałam z domu bez chusteczek, aparatu i energii w urządzeniach elektronicznych.
wtorek, 29 września 2015
W rytmie Brighton
To, że nie piszę, nie oznacza, że nie żyję. Właściwie jest to tylko znakiem, że żyję bardzo intensywnie, z godziny na godzinę, z trzema notesami organizującymi mi moje angielskie pomieszkiwanie i głową, z której myśli wysypują się jak niezbędne rzeczy zza małej torebki. Od poniedziałku do piątku, od piątku do niedzieli, w żadnym terminie niedostępna, raz w Henley, raz w Londynie i po raz pierwszy w Brighton. Raz sama, raz z cudowną A., raz z innymi au-pairkami. Niestety wraz z kolejnymi wydarzeniami czy tematami godnymi rozwinięcia nie przybywa wystarczająco czasu na to... koniec marnowania przestrzeni internetowej.
Zachęcam do włączenia nowej playlisty złożonej z piosenek, którymi autobusowe radio nastrajało się na falę Brighton.
Zachęcam do włączenia nowej playlisty złożonej z piosenek, którymi autobusowe radio nastrajało się na falę Brighton.
czwartek, 10 września 2015
Summer au-pair. Palmy, słońce i drinki
Rzadko kiedy wielkie wydarzenia spotykają się z wielkimi liczbami, stąd tak ciężko zapamiętać, że uchwalenie konstytucji 3 maja to 1791, a Titanic zatonął w 1912r. Ja natomiast stale płynę, już czterdzieści dziewięć dni unoszę się na powierzchni an-pairskiego lifestyle'u. W tym bardzo mało jubileuszowym dniu podsumowuje pierwszy etap mojej pracy, który nie miał zbyt wiele wspólnego z założeniami umowy i prawidłowym funkcjonowaniem mojego organizmu.
niedziela, 6 września 2015
Puzzle z zaka- i landmarków
Nie pamiętam już proporcji z lekcji matematyki, ale im więcej się dzieje, tym mniej piszę. Dzisiaj też będzie mało słowa pisanego, a mówić będę obrazem. Od kiedy rodzina wróciła z wakacji w USA nie mam zbyt wiele czasu na realizację swoich planów ani na zwykłe zatrzymanie się i podsumowanie kolejnych tygodni bycia au-pair. Od śniadania do przedszkola, od pralki do suszarki, od lunchu do tea time, od poniedziałku do piątku. Dzisiaj przedstawię fotograficzne podsumowanie mojej piątej wycieczki do Londynu - ostatniej poczynionej w czasie wolnym od obowiązków, 19 września.
środa, 26 sierpnia 2015
34 dni w Wielkiej Brytanii
Aż trudno w to uwierzyć. Pamiętam piętrzące się stosy rzeczy do zabrania, układane w stosikach na dywanie w pokoju. Dzisiaj jestem w Henley-on-Thames, podczas popołudniowej przerwy i staram się zmusić do refleksji nad sobą jako au-pair. Zdecydowanie za wcześnie. Pierwsze dwa tygodnie trudno oceniać; pozostałe dni upłynęły mi głównie na słodkim samozarządzaniu sobą i swoim czasem. Z tego powodu podsumowań na razie nie będzie. Przygotowałam natomiast zestaw drobnych ciekawostek, które zaskoczyły mnie podczas pierwszego miesiąca w Wielkiej Brytanii.
wtorek, 18 sierpnia 2015
Wielka BrytANIA: Po drugiej stronie sztalugi
Londynu zwiedzania ciąg dalszy. Wykorzystywanie czasu na zwiedzanie osiąga poziom maksymalny, niestety nie wpływa w żaden sposób na rozwój moich umiejętności terenowych. Może nie trzeba było tak zawzięcie odmawiać uczestnictwa w biegach na orientację, podciągnąć ocenę z geografii, poświęcić weekend i rozwinąć w sobie orientacje przestrzenną/zrozumienie mapy. Czego nie zrobiło się w gimnazjum, trzeba nadrabiać teraz, w trybie przyspieszonym na levelu diamond - w 8-milionowym mieście. Nikt jednak nie będzie wytykał błędów zwycięzcom, a za jednego z nich uważam się po kolejnej udanej wycieczce do Londynu. 15 sierpnia: The National Portrait Gallery oraz M&Ms World.
piątek, 14 sierpnia 2015
Wielka BrytANIA: Do trzech razy Londyn
Wycieczka nr 1: Zachłyśnięcie się Londynem
(8 sierpnia)
Ledwo co wyszłyśmy ze stacji Paddington, a powiedziałam: "Już mi się podoba". M. była zaskoczona. -To jeszcze nie jest ten ładny Londyn - powiedziała. Gdzie jest zatem ładny Londyn? Czy chodzi o znaną złotą fasadę budynku parlamentu? Czy ładny Londyn to St James's Park czy hipsterski Camden Town? Nie wiem, czy istnieje brzydki. Będąc w stolicy Wielkiej Brytanii zaledwie przez jeden dzień, byłabym ignorantką próbując to miasto generalizować. Zastanawiam się nawet, czy kiedykolwiek takiej oceny się podejmę.
piątek, 7 sierpnia 2015
Spacer po Henley-on-Thames
1 sierpnia doceniłam potęgę GPSu, walczyłam z uczuciem "chcę mieć
tę pocztówkę/kawę/czekoladę/książkę/miskę", zjadłam swoje pierwsze
(choć drugie) śniadanie nad Tamizą, czytałam książkę na rynku miasta,
prawidłowo wypoczęłam i kolejny raz cieszyłam się, że jestem w
Henley-on-Thames w Wielkiej Brytanii.
Cóż za dziwne uczucie, hostów nie ma w domu, obecnie pewnie są już w Stanach i rozpoczynają swój dwutygodniowy urlop. Dla mnie oznacza to czternaście pięknych dni, szczątkową liczbę zadań do wykonania, która podzielona przez czas na realizację, daje spokojny wynik zezwolenia na leniuchowanie. Oczywiście leniuchować nie mam zamiaru, bo już 15 dni mija odkąd jestem w Anglii i dalej nie przestaję korzystać jak najpełniej z tego czasu, który mogę tu spędzić.
Wśród planów na cały wyjazd są przede wszystkim wycieczki po wyspie i ćwiczenie j.angielskiego w praktyce. Oprócz tego w swój codzienny rytm dnia chce wpleść/wplotłam:
-ćwiczenia (zestawy z youtube lub bieganie)
-powtarzanie tysięcy słówek z bazy (ang.pl)
-zadania gramatyczne (książki papierowe&pdf)
-j.włoski - krótkie powtórki (duolingo.pl)
-seriale (na razie Miasteczko Twin Peaks)
-czytanie (The Guardian&The Wonderful Wizard of Oz)
Cóż za dziwne uczucie, hostów nie ma w domu, obecnie pewnie są już w Stanach i rozpoczynają swój dwutygodniowy urlop. Dla mnie oznacza to czternaście pięknych dni, szczątkową liczbę zadań do wykonania, która podzielona przez czas na realizację, daje spokojny wynik zezwolenia na leniuchowanie. Oczywiście leniuchować nie mam zamiaru, bo już 15 dni mija odkąd jestem w Anglii i dalej nie przestaję korzystać jak najpełniej z tego czasu, który mogę tu spędzić.
Wśród planów na cały wyjazd są przede wszystkim wycieczki po wyspie i ćwiczenie j.angielskiego w praktyce. Oprócz tego w swój codzienny rytm dnia chce wpleść/wplotłam:
-ćwiczenia (zestawy z youtube lub bieganie)
-powtarzanie tysięcy słówek z bazy (ang.pl)
-zadania gramatyczne (książki papierowe&pdf)
-j.włoski - krótkie powtórki (duolingo.pl)
-seriale (na razie Miasteczko Twin Peaks)
-czytanie (The Guardian&The Wonderful Wizard of Oz)
wtorek, 4 sierpnia 2015
Great Britain Railway Day-Out - Watercross Line
źródło |
Żyje sobie jak w bajce. Moje miasto i otoczenie ciągle wydają mi się ilustracją opowieści, którą snuto dla mnie przez cały rok studiów. Okolica wygląda jak z broszury biura nieruchomości, w głośnikach gra Arctic Monkeys, a ja staram się być coraz bardziej i bardziej brytyjska.
Wspólna wycieczka była realizacją tego planu. 26 lipca, w pierwszą niedzielę po moim przyjeździe miałam okazję zobaczyć angielski powiew sentymentu za minioną epoką. Moja bajka o Wielkiej Brytanii rozpoczęła się podróżą o 150 lat wstecz do czasów pociągów parowych i propagandowych plakatów.
wtorek, 28 lipca 2015
Słowniczek au-pairki
źródło |
piątek, 24 lipca 2015
43 godzin w Wielkiej Brytanii
Alvaro Tapia Hidalgo (źródło) |
środa, 22 lipca 2015
3x P: Prezenty, planszówka i pakowanie
AAAA! Czas ucieka, ja również, więc tylko krótkie podsumowanie pakowania, prezentów dla dzieci i gry, jaką dla nich ułożyłam. Do zobaczenia po drugiej stronie Europy!
Prezenty dla host family
Postawiłam na zestaw kosmetyków z ziai dla hostów. Dla dzieci wybrałam zabawki z asortymentu empika: pastę do robienia balonów, plastociasto oraz książeczkę Przygoda z Polską. Przede wszystkim zależało mi na tym, bym sama mogła pośrednio korzystać z tych prezentów, wykorzystując je w organizacji czasu wolnego dla chłopców. Oprócz tego zabieram dla nich broszurkę o moim mieście (cała po angielsku, dziękuję Urzędowi Miasta za ten projekt, którego prawdopodobnie jestem jedynym beneficjentem). Nie mogłoby zabraknąć polskich i śląskich słodyczy. Całość spakowana zostanie w torbę w węgle i owinięta folią do pakowania prezentów.
Prezenty dla host family
Postawiłam na zestaw kosmetyków z ziai dla hostów. Dla dzieci wybrałam zabawki z asortymentu empika: pastę do robienia balonów, plastociasto oraz książeczkę Przygoda z Polską. Przede wszystkim zależało mi na tym, bym sama mogła pośrednio korzystać z tych prezentów, wykorzystując je w organizacji czasu wolnego dla chłopców. Oprócz tego zabieram dla nich broszurkę o moim mieście (cała po angielsku, dziękuję Urzędowi Miasta za ten projekt, którego prawdopodobnie jestem jedynym beneficjentem). Nie mogłoby zabraknąć polskich i śląskich słodyczy. Całość spakowana zostanie w torbę w węgle i owinięta folią do pakowania prezentów.
sobota, 18 lipca 2015
Hop Gear. Teoria poruszania się autem na Wyspach
Aleksander Jędrzejewski "Paryż (Łuk Triumfalny w Paryżu – Etoile)" źródło |
wtorek, 7 lipca 2015
Przedmowa do pakowania | Zabawy na świeżym powietrzu
The Real Princess by Edmund Dulac; źródło |
Sprzątanie w szafie, którego rezultatem ma być wstępna lista rzeczy do wzięcia do Wielkiej Brytanii, jeszcze przede mną. Już teraz natomiast wydłuża się lista przedmiotów, które nie mają zbyt znaczącego znaczenia praktycznego, niemniej ich wartość sentymentalna wymyka się sztywnemu rozsądkowi emigranta.
czwartek, 2 lipca 2015
Potencjał ukryty
znalezione |
W czerwcu bardzo wariowała, będąc na skraju wytrzymałości, harmonizowana nerwomixem (nie nerwosolem) lub bezmyślnym patrzeniem w ścianę. Ale w przypadku trawienia (zwłaszcza) wiedzy, nigdy mnie nie zawiodła. I tak oto jestem studentką II roku filologii angielskiej z ani jedną tróją. Brawo ja. W czerwcu po raz pierwszy jechałam Pendolino, po raz drugi oglądałam zbiory malarstwa Muzeum Śląskiego i po raz trzeci przesuwałam ziarenka piasku w Stogach. Zadebiutowałam w rzucaniu lotek i podróżowaniu na uczelnie autem. Trudny miesiąc równoważony sympatycznymi godzinami.
sobota, 27 czerwca 2015
The Natural History Museum
czaszka cyklopa/Mastodon skull |
Krew, kości i trupy. Wchodzę.
niedziela, 21 czerwca 2015
Wstęp do lingwistyki. Dziewczyna z parku
Czy tak samo ignoruje wyraz "przeprowadzka"?
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Elka w Londynie, Anka w Malinie
Elka w Chorzowie |
niedziela, 7 czerwca 2015
Dwie najlepsze plaże w Europie
źródło |
Wyjazd do Gdańska był pewnego rodzaju farewell trip, prawdopodobnie ostatnim urlopem w Polsce. Wysłałam pocztówkę do mojej host family i mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję znowu porozmawiać z chłopakami.
sobota, 30 maja 2015
The National Gallery
źródło |
Przygotowywanie się do tej trudnej operacji logistycznej (ile jest miejsc w Londynie, które chcę odwiedzić!) rozpoczynam od internetowego penetrowania The National Gallery.
Pamiętacie ten kadr?
piątek, 22 maja 2015
Krótka historia o dobieraniu
Tylko dwie rodziny. Czyżbym pobiła rekord w wybraniu Perfect Match? Co nagle to po diable?
wtorek, 12 maja 2015
Pierwsze rozmowy na słodko
No chyba wiadomo, że windowsy źródło |
Czy z tego powodu moje myśli skierowałam na słodycze? To uż prawie dwa tygodnie odkąd zerwałam z cukrem, a jednak podświadomie wciąż uosabiam ten składnik odżywczy (?) z łagodzeniem stresu i poprawianiem nastroju. Bardziej przyziemną i prozaiczną przyczyną (której podawania wolałabym uniknąć na rzecz kontynuowania wysoko przesadzonej refleksji na temat psychologii żołądka) jest to, że trafiłam na bardzo ciekawy film (a zarazem kanał) na youtube.
sobota, 9 maja 2015
Co odbija się w lustrze vs. na zdjęciach w aplikacji
źródło |
Ostatnio często przyglądam się sobie w lustrze. Nie tylko dlatego, że od tego miesiąca zaczęłam być fit tak bardzo i uważnie wypatruje każdej zmiany w swoim ciele. Ma to bardziej psychologiczny charakter, z którym kojarzy mi się stadium zwierciadła opisane przez Jacquesa Lacana (kolokwium z literaturoznawstwa na cztery).
piątek, 1 maja 2015
Biegam w miejscu | Video application
źródło |
W ciągu tego miesiąca na trasie wspierała mnie grupka kibiców. Niektórzy z zaciśniętymi kciukami, skandujący głośno słowa motywacji i obietnice, że jako wierni fani odwiedzą mnie na mecie. Ujawniło się przy okazji tego maratonu wiele życzliwych mi osób, których pomoc była jak podanie wody podczas najcięższego odcinku. Inni, oparci o barierki i sączący cole z kubków, z zainteresowaniem, ale bez okazywania emocji obserwowali uważnie moje ruchy. Na szczęście nikt nie podłożył mi nogi. Najwyżej tylko szarpnął.
piątek, 24 kwietnia 2015
Panna zachłANNA
Jay Roeder za czytajniepytaj |
Zamiast jednej bułki - drożdżówka kokosowa i francuskie z budyniem i dżemem; zamiast jednej kostki czekolady - pół tabliczki. Po co złożyć tylko jedne referencje, skoro można ich przedstawić cztery?
Ostatnie dwie książki, które przeczytałam zakończyły się zdaniami Niech pan tylko łuska fasolę oraz Po prostu wrócić. Trzeba było setek stron, galerii postaci uwikłanych w supełek zdarzeń, opisów miłości i śmierci, by w poszukiwaniu prawdy o uniwersum dojść do prostoty. Ornamentowa mozaika sprowadzona do minimalistycznej palety beżowych pasteli.
sobota, 18 kwietnia 2015
Aplikacja | Tam, gdzie statek jest kobietą
Justyna Kopania źródło: studiounderthemoon.deviantart.com |
Wpadłam głęboko w wir kolokwiów, zajęć domowych, korepetycje gonią korepetycje, festiwale za pasem, teksty nie napisane, znajomi nad uchem, a w głowie zamieszanie jak w Warszawie podczas budowy drugiej linii metra.
A. walcząca.
środa, 8 kwietnia 2015
Zawsze jest jakaś okazja, czyli festiwale i święta po brytyjsku
October Jones (za czytajniepytaj) |
Największy komplement, jaki autor tekstu może otrzymać od M.D., brzmi: „był na tyle krótki, że nie zdążyłem się znudzić”. Usłyszenie tego w trakcie pewnej przyjemnej podróży komunikacją miejską skłoniło mnie do refleksji dla kogo i po co an-pair powstało (i jak długie posty wypada publikować).
An-pair powstało dla ludzi passionately curious wszystkiego. Od kogoś, kto lubi się dowiadywać dla tych, którzy lubią wiedzieć. Sama znajduję się w obu grupach, z czego wynika prosty wniosek – ja tu jestem najważniejsza (ostrzeżenie o tym, że może być za długo i za nudno dla niektórych) i moje organizowanie sobie marzeń w rzeczywistość.
środa, 1 kwietnia 2015
To nie jest prima aprilis
Podobno pierwszy krok jest najtrudniejszy. Na ile jednak to zdanie jest prawdziwe, jeśli zamiast chodzić wolelibyśmy latać? A konkretnie lecieć do Anglii.
Nie pocieszam się, że będzie łatwo, ale stawianie kolejnych kroków w etapie aplikacji ekscytuje mnie do tego stopnia, że wieczorem nie mogę długo zasnąć myśląc o różnych etapach wyjazdu. Moje przyjaciółki powiedziałyby, że pewnie zastanawiam się, które skarpetki spakować. Pakowanie skarpetek przyjmę jednak jako westchnienie z ulgą. Zamknąć walizkę, zamknąć pierwszy rok studiów. Wyruszyć ponad poziom chmur i wylądować w deszczowym Londynie. (Co jest miłą perspektywą w porównaniu do dzisiejszych opadów śniegu w Polsce. Jak powiedziała jedna z moich uczennic na korepetycjach - pogoda nas strollowała. W końcu prima aprilis).
Nie pocieszam się, że będzie łatwo, ale stawianie kolejnych kroków w etapie aplikacji ekscytuje mnie do tego stopnia, że wieczorem nie mogę długo zasnąć myśląc o różnych etapach wyjazdu. Moje przyjaciółki powiedziałyby, że pewnie zastanawiam się, które skarpetki spakować. Pakowanie skarpetek przyjmę jednak jako westchnienie z ulgą. Zamknąć walizkę, zamknąć pierwszy rok studiów. Wyruszyć ponad poziom chmur i wylądować w deszczowym Londynie. (Co jest miłą perspektywą w porównaniu do dzisiejszych opadów śniegu w Polsce. Jak powiedziała jedna z moich uczennic na korepetycjach - pogoda nas strollowała. W końcu prima aprilis).
Subskrybuj:
Posty (Atom)