Londynu zwiedzania ciąg dalszy. Wykorzystywanie czasu na zwiedzanie osiąga poziom maksymalny, niestety nie wpływa w żaden sposób na rozwój moich umiejętności terenowych. Może nie trzeba było tak zawzięcie odmawiać uczestnictwa w biegach na orientację, podciągnąć ocenę z geografii, poświęcić weekend i rozwinąć w sobie orientacje przestrzenną/zrozumienie mapy. Czego nie zrobiło się w gimnazjum, trzeba nadrabiać teraz, w trybie przyspieszonym na levelu diamond - w 8-milionowym mieście. Nikt jednak nie będzie wytykał błędów zwycięzcom, a za jednego z nich uważam się po kolejnej udanej wycieczce do Londynu. 15 sierpnia: The National Portrait Gallery oraz M&Ms World.
Tak jak postępowały czasy, ewoluował się sam portret. Odwiedzenie galerii
jest więc nie tylko okazją do zobaczenia setki twarzy, ale także
obserwowania zmian, nowych nurtów i form pojawiających się w sztuce.
Malarstwo współczesne, rzeźba i fotografia spotykają się na najniższym
piętrze, gdzie obok królowej Elżbiety II "wisi" Paul McCartney.
Co ciekawe, stała, bez względu na wieki, pozostaje chęć ludzi do portretowania - uwieczniania swojego wizerunku (w przypadku autoportretu) lub płacenia artystom za przedstawienie siebie, kreowanie wizji siebie, przyjmowanie pozycji, min, dobieranie odpowiednich strojów, tła, symboliki, która ma wskazywać na status czy pozycję. To od razu skojarzyło mi się z dzisiejszym selfie.
własna galeria portretów/selfies |
Ach, mogłabym pisać o tym felietony, ale że niedawno czytałam wpis blogerki poświęcony tematowi selfie, który oceniam za średnio udany, przemilczę swoje przemyślenia z obawy przed za daleko posuniętą grafomanią. Zamiast tego polecam świetny artykuł Marii Poprzęckiej "Selfies, czyli ludzkości portret własny", który przeczytałam dawno temu w magazynie "Książki", a dzięki dobrodziejstwu internetu znalazłam w wersji online (trzeba przewinąć troszkę, bo tekst zaczyna się poniżej ramki "Co zapamiętamy z 2014r.").
W ramach degustacji przytaczam wstęp: "Oxford English Dictionary" wprowadził selfie do leksykalnego zasobu już
w 2013 r., uznając je za word of the year. Geniusz języka polskiego
nazwał zjawisko w lot: samojebki. Nie trzeba było jak niegdyś przed laty
komisji językoznawców, którzy w trosce o polszczyznę automobil
zastąpili samochodem, a aeroplan - samolotem. Tu całkowicie oddolnie
dano odpór anglicyzmowi. Selfie to po prostu samojebka. Samorzutna
kreacja językowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz