wtorek, 4 sierpnia 2015

Great Britain Railway Day-Out - Watercross Line

źródło
Zwykle rozpoczynałam nowy miesiąc podsumowaniem poprzedniego. Działo się jednak tak wiele różnych rzeczy, że chyba niemożliwym jest spisanie ich w jednym miejscu. Zamiast więc oceniać lipiec, opiszę pierwszą z wycieczek, które odbyłam będąc w Wielkiej Brytanii.

Żyje sobie jak w bajce. Moje miasto i otoczenie ciągle wydają mi się ilustracją opowieści, którą snuto dla mnie przez cały rok studiów. Okolica wygląda jak z broszury biura nieruchomości, w głośnikach gra Arctic Monkeys, a ja staram się być coraz bardziej i bardziej brytyjska.

Wspólna wycieczka była realizacją tego planu. 26 lipca, w pierwszą niedzielę po moim przyjeździe miałam okazję zobaczyć angielski powiew sentymentu za minioną epoką. Moja bajka o Wielkiej Brytanii rozpoczęła się podróżą o 150 lat wstecz do czasów pociągów parowych i propagandowych plakatów.

W niedzielę wspólnie z całą rodziną wybraliśmy się na przejażdżkę 'Watercross Line'. Pierwszą stacją była Alton. Dojechaliśmy tam samochodem. Typowa angielska pogoda nie przeszkadzała chłopcom w podziwianiu pociągów parowych znajdujących się na stacji. Jednym z nich wyruszyliśmy w trasę.

Chyba mój pierwszy przejazd pierwszą klasą
 

W Ropley zobaczyliśmy od środka warsztat, w którym entuzjaści-wolontariusze kolei dokonują renowacji starych pociągów oraz pomieszczenie kasy biletowej z prawdziwą maszyną do pisania. 

 




 
W jadłodajni zjedliśmy lunch, po raz kolejny po brytyjsku - kanapki z coronation chicken, herbata z mlekiem i na deser Victoria cake.


źródło
Brytyjczycy kochają podróżowanie pociągiem. Wypatrują ich, studiują ich budowę, modele, robią im zdjęcia; gdy o nich mówią błyszczą im się oczy. Wystarczy przyjrzeć się ramówce stacji Cbeebies, żeby zrozumieć, że to uczucie, budowane na co drugiej bajce z dzieciństwa, będzie trwało dopóki ostatni pociąg będzie jechał po trakcjach na ich wyspie.

Wystarczy przypomnieć sobie słyszane wielokrotnie na wykładach: In the nineteenth century trains transformed Britain fundamentally. In the early days of railway revolution six thousand miles of tracks were laid. For the first time people of modest means could explore their country. And I’m following in their tracks.

Choć nie mam przy sobie przewodnika Bradshaw'a, mogłabym powiedzieć to samo. Wyposażona w niezastąpioną nawigację na tablecie i z parasolką w torbie wyruszam w sobotę na wschód - by po raz pierwszy na własne oczy zobaczyć Londyn. To dopiero początek moich Great Britain Railway Journeys. Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.

-na chwilę przed podróżą w krainę snów
an-pair

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz