wtorek, 29 września 2015

W rytmie Brighton

To, że nie piszę, nie oznacza, że nie żyję. Właściwie jest to tylko znakiem, że żyję bardzo intensywnie, z godziny na godzinę, z trzema notesami organizującymi mi moje angielskie pomieszkiwanie i głową, z której myśli wysypują się jak niezbędne rzeczy zza małej torebki. Od poniedziałku do piątku, od piątku do niedzieli, w żadnym terminie niedostępna, raz w Henley, raz w Londynie i po raz pierwszy w Brighton. Raz sama, raz z cudowną A., raz z innymi au-pairkami. Niestety wraz z kolejnymi wydarzeniami czy tematami godnymi rozwinięcia nie przybywa wystarczająco czasu na to... koniec marnowania przestrzeni internetowej.
Zachęcam do włączenia nowej playlisty złożonej z piosenek, którymi autobusowe radio nastrajało się na falę Brighton.

czwartek, 10 września 2015

Summer au-pair. Palmy, słońce i drinki



Rzadko kiedy wielkie wydarzenia spotykają się z wielkimi liczbami, stąd tak ciężko zapamiętać, że uchwalenie konstytucji 3 maja to 1791, a Titanic zatonął w 1912r. Ja natomiast stale płynę, już czterdzieści dziewięć dni unoszę się na powierzchni an-pairskiego lifestyle'u. W tym bardzo mało jubileuszowym dniu podsumowuje pierwszy etap mojej pracy, który nie miał zbyt wiele wspólnego z założeniami umowy i prawidłowym funkcjonowaniem mojego organizmu.

niedziela, 6 września 2015

Puzzle z zaka- i landmarków

 
Nie pamiętam już proporcji z lekcji matematyki, ale im więcej się dzieje, tym mniej piszę. Dzisiaj też będzie mało słowa pisanego, a mówić będę obrazem. Od kiedy rodzina wróciła z wakacji w USA nie mam zbyt wiele czasu na realizację swoich planów ani na zwykłe zatrzymanie się i podsumowanie kolejnych tygodni bycia au-pair. Od śniadania do przedszkola, od pralki do suszarki, od lunchu do tea time, od poniedziałku do piątku. Dzisiaj przedstawię fotograficzne podsumowanie mojej piątej wycieczki do Londynu - ostatniej poczynionej w czasie wolnym od obowiązków, 19 września