piątek, 1 maja 2015

Biegam w miejscu | Video application

źródło
Ile już mil podreptałam w stronę lotniska? Geograficznie wciąż stoję w miejscu, ale nawiązując do pierwszokwietniowego postu, zamiast spacerować, pobiegłam. Na trasie z górki, z coraz większą prędkością zatrzymuje się, żeby zobaczyć, że to już pierwszy maj. Pierwszy dzień na przerwę i odpoczynek (ten brak logiki dot. Święta Pracy). Wystarczyło trzydzieści dni, abym podjęła ostateczną Decyzję (no bo to nie byle jaka sprawa!) i wysłała kompletną aplikację z referencjami, formularzami i zdjęciami. Długi dystans.

W ciągu tego miesiąca na trasie wspierała mnie grupka kibiców. Niektórzy z zaciśniętymi kciukami, skandujący głośno słowa motywacji i obietnice, że jako wierni fani odwiedzą mnie na mecie. Ujawniło się przy okazji tego maratonu wiele życzliwych mi osób, których pomoc była jak podanie wody podczas najcięższego odcinku. Inni, oparci o barierki i sączący cole z kubków, z zainteresowaniem, ale bez okazywania emocji obserwowali uważnie moje ruchy. Na szczęście nikt nie podłożył mi nogi. Najwyżej tylko szarpnął.

Kwiecień uświadomił mi, że posiadam nieznane wcześniej moce pozwalające na zaliczanie kolokwiów przy minimalnym wysiłku włożonym w przyswajanie wiedzy. W tym miesiącu odkryłam tenis oraz fantastyczny festiwal filmowy tuż za rogiem; jednocześnie zdałam sobie sprawę z wyginięcia moich genów odpowiadających za niekontrolowane imprezowanie. Chyba się zestarzałam, nawet Pan w Tesco nie chciał ode mnie dowodu.


W końcu jestem już prawie pełnoprawną au-pair. Mam nawet swoje promo video :)



-szukająca swojego miejsca w świecie
an-pair

1 komentarz: