wtorek, 6 października 2015

NieprzygotowANNA na Oxford


Moje zorganizowanie wymięka w Wielkiej Brytanii jak ziemia mięknie od dzisiejszego deszczu. 4 października postanowiłam pojechać do Oxfordu, który leży w mniej więcej takiej samej odległości od Henley jak Londyn. Decyzja o miejscu kolejnej wyprawy była jedyną rzeczą, którą zrobiłam do niedzielnego poranka. Wtedy dopiero zaczęłam szukać jakiś informacji o mieście, muzeach, szlakach i restauracjach. Pijąc kawę ze Starbucksa, wertowałam internet na tablecie, na którym symbol baterii powoli zmieniał kolor na czerwony. I sama wewnętrznie zaczerwieniłam się na myśl o tym, jak beztrosko wyjechałam z domu bez chusteczek, aparatu i energii w urządzeniach elektronicznych.




Moje nieprzygotowanie to nie jedyny powód, dla którego zamierzam odwiedzić Oxford jeszcze nie raz. Nie tylko po to, żeby naprawić obraz pięknego miasta, które przedstawione jest w sposób haniebny obecnymi tutaj zdjęciami. Oxford zdecydowanie nie jest miejscem na jednodniową wycieczkę, szczególnie jeśli jedzie się tam z innymi au-pairkami i na lunch umawia się z kolejnymi. W przerwach między luźnym przechadzaniem się po sklepach, a jedzeniem, udało mi się namówić dziewczyny na spacer po mieście z przewodnikiem.

Wejście do Trinity Collage
Przez dwie godziny błąkaliśmy się w labiryncie rozsianych po mieście budynków uniwersyteckich. Była to trasa szczególnie nastawiona na przedstawienie historii miasta i uczelni. To, co nazywamy Uniwersytetem w Oxfordzie różni się znacznie od tego, co rozumiemy pod nazwą uniwersytetu w Polsce. Tak naprawdę uniwersytet w Oxfordzie nie istnieje, jest to zbiorcza nazwa niezależnych od siebie collage'ów skupionych w tym mieście. Każdy collage jest niezależny finansowo, ma swoich wykładowców, dormitoria, kaplicę i jadalnie. W niedzielę zwiedziłam Trinity Collage, następnym razem mam zamiar zwiedzić Christ Church, który jest znany ze swoich absolwentów (m.in. 13 premierów Wielkiej Brytanii) oraz z jadalni, w której zasiedli uczniowie Hogwartu.


Spacer po Oxfordzie uświadomił mi, jak wiele jest tu jeszcze do zobaczenia. Z każdego miasta staram się przywieźć sobie jakąś pamiątkę lub prezent. Tym razem niczego nie wybrałam, dlatego trzeba tam wrócić - najprawdopodobniej w grudniu. Planuję wybrać się na koncert kolęd chóru (każdy collage ma osobny). Centrum Turystyczne oferuje także inne piesze wycieczki m.in. "CS Lewis & JRR Tolien Tour", "Pottering in Harry's Footsteps Tour", "Tudor Oxford Tour", "When Alice met Harry Tour" i "William Morris & Victorian Oxford Tour".

[Wiliam Morris - dekorator; Alice - Alicja w Krainie Czarów]

Byłam zaskoczona tym, ile w Oxfordzie można zobaczyć i na jak wiele sposobów można odkrywać to miasto. Pierwsza wyprawa pod hasłem "Uniwersytet&Miasto" została zakończona sukcesem i lodami. Ale i bez tych słodkości pokochałam Oxford.

Jutro będę piekła bułeczki kokosowe. Trzymajcie kciuki
-za 10 dni widzimy się w Polsce,
an-pair

1 komentarz:

  1. Fajnie tu u Ciebie :) zapraszam do mnie :)

    www.paulainteusa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń