Staram porównać się go do Mickiewicza. W teatrze można kupić pacynki, ciastka i kaczki do wanny a'la Shakespeare. Jego sztuki zostały przetłumaczone na język internetu i emotikonek, powstały mangi i wersje, w których zamiast oryginalnych bohaterów mamy postaci z Gwiezdnych Wojen. Nie sądzę, żeby to zaszkodziło samemu poecie lub szacunkowi jaki ma wśród narodów. Kąpiel z żółtą kaczką o twarzy Wieszcza Mickiewicza? Albo Gustaw jako Yoda/Lord Vader?
Po lewej "Shakespeare Cats". Stawiam, że na okładce koci król Henryk. Po prawej dramatopisarz w wersji... kaczej?
"Srsly Hamlet" oraz Gwiezdne Wojny opowiedziane językiem Szekspira.
Fragmenty książki "Yolo Juliet".
Co my z tym zrobimy? Kupimy. Do Polski przywiozę "Burzę", mój ulubiony dramat w wersji mangi. Ciastko o kształcie głowy Szekspira zjadłam, piwo o jego nazwisku wypiłam. O całej wycieczce opowiem w kolejnym poście. Dobrej nocy kochani czytelnicy.
obalony władca czasu
-an-pair
PS. Już od ponad roku rejestruję tu moje marzenie. I ono wciąż trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz