wtorek, 24 maja 2016

Canterbury i Dover. Na białej granicy Wielkiej Brytanii

 
Chodzenie na pielgrzymki było pierwszą formą turystyki - tak twierdził przewodnik, u boku którego przemierzałam pod koniec kwietnia Canterbury. Piękna architektura, pnąca się ku niebu katedra oraz uliczki niekończących się butików i znanych marek - prawdopodobnie te same atrakcje, co tysiąc lat temu, sprowadzają co roku do niewielkiego miasteczka rzesze turystów i studentów.

Drugim miastem, jakie odwiedziłam w trakcie tej wycieczki było Dover i to je macie na zdjęciu. Kto dociera do Dover? Wszyscy Ci, którzy do Anglii nie przylatują. I ja.





 

Przyjechałam w piękny słoneczny dzień 30 kwietnia. Zaczęłam zwiedzanie od pieszej wycieczki, z którą zobaczyłam wszystkie znane obiekty. Weszliśmy także na tereny katedry, ale nie do samego budynku. Nie trzeba było. Bez pomocy przewodnika nigdy nie wyszłabym poza cień kościoła, a tak zostałam zaprowadzona na tereny byłych klasztorów wielu zgromadzeń, które osiedliły tutaj po wprowadzeniu chrześcijaństwa. Dzisiaj można spacerować wokół ich ruin.


To w Canterbury powstało pierwsze biskupstwo w Anglii, którego kardynał koronuje do dzisiaj następcę tronu. Św. Augustyn, pierwszy misjonarz, nie jest jedynym świętym z jakim kojarzone jest to miejsce. W XIIw. na zlecenie króla Henry'ego II zamordowano biskupa Thomasa Becketa w czasie modlitwy przy ołtarzu. Ksiądz chciał po bożemu, a król po swojemu i tak skończyła się wieloletnia przyjaźń dwóch panów. Wkrótce później zanotowano serię cudów w mieście i od tego momentu Canterbury stało się centrum pielgrzymkowego świata.






 Wyprawy pątników stały się inspiracją dla Geoffreya Chaucera, którego Opowieści kantery... są jednym z najważniejszych dzieł literatury angielskiej. Jako jeden z pierwszych używał języka ojczystego, swoimi bohaterami uczynił przedstawicieli różnych klas. Same opowiadania napisane są w różnorodnych stylach i konwencjach, bawią niektórych do dziś, dla pozostałych (studentów filologii angielskiej) są pewniakiem na egzaminie. Będąc szczęśliwą studentką na gap year postanowiłam sprawdzić swoją pamięć podczas "The Canterbury Tales" (nie ma zdjęć z powodu zbyt angażujących emocji i słabego oświetlenia).  Na samym początku wcieliliśmy się w postacie pielgrzymów i wmieszaliśmy się w tłum, jaki mógł obserwować poeta. W multimedialny sposób opowiedziano pięć historii Chaucera, które zobaczyć mogliśmy w specjalnie zaaranżowanych średniowiecznych uliczkach na trasie Londyn-Canterbury. Na końcu wędrówki dotarliśmy do grobu Thomasa .... oraz sklepu z pamiątkami.
 


Na samym końcu jeszcze zdążyłam wejść do katedry. Nie umiem sobie wyobrazić, ile tysięcy osób może się w niej zmieścić. Jest ogromna, jak mini-miasteczko, albo trzy katedry przylepione do siebie. Wieczorem pojechałam do Dover i tam przenocowałam.

źródło
Rano poszłam na zamek. Bardzo obronny, bo położony na samym końcu wyspy, z którego nawet przy niezbyt korzystnej pogodzie można wypatrzyć Francję. Zamek położony jest dosyć wysoko, więc samo podejście pod budkę z biletami było nie lada wyzwaniem. Z pomocą google maps znalazłam odpowiedni szlak, a na szlaku odpowiednią osobę - samotną au-pairkę, która do Dover przyjechała autobusem. Skorzystałyśmy z promocji 2for1 i za bilet zapłaciłam o połowę mniej.


Największe wrażenie zrobiły na mnie komnaty królewskie. Bogato i barwnie zdobione wyglądały bardziej jak aranżacja pokoju dziecięcego w IKEI. Rozpalone kominki w poszczególnych salach przyjemnie ogrzewały policzki i od razu stwierdziłam, że chciałabym mieć taki pokój (oczywiście równie szybko przeszło). 


Pod względem urządzenia, Dover zdecydowanie wygrywa, O wiele łatwiej wyobrazić sobie tętniący życiem zamek jeśli w salach postawione są odpowiednie rekwizyty. Dover był ważnym ośrodkiem nie tylko w średniowieczu. W wałach rozlokowane są tunele pochodzące z II wojny światowej. Odwiedziłam część, która działała jako szpital dla żołnierzy. Potem zaczęło się najbardziej traumatyczne wdrapywanie się w moim życiu, błądzenie, rezygnacja, autozdenerwowanie i wybuch determinacji, jakiego do tek pory nie doświadczyłam. Krótko mówiąc miałam ogromne problemy ze znalezieniem szlaku prowadzącego na Białe Klify i ostatecznie dojechałam tam taksówką, dopiero wracając do miasta udało mi się obrać właściwy szlak. Dobrze, że się nie poddałam, bo było warto.


 
W Dover znajduje się wyjazd z Eurotunelu, który łączy Wielką Brytanię z Francją. Widok z klifów. 
 
 

Canterbury i Dover odwiedziłam w pierwszy majowy weekend z Bank Holiday. Nadchodzący długi weekend przedłużam jeszcze o dwa dni, a udaję się w zupełnie przeciwnym kierunku.

-szerokości
an-pair


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz