poniedziałek, 18 lipca 2016

43 godziny przed odlotem

Henley Regatta 02-03.07 2016

43 godziny w Wielkiej Brytanii? Jak to się stało? Choć myśl o wyjeździe, przyjęcie do świadomości, że to już koniec wciąż do mnie nie dociera, przygniecione niedawnym trawiącym nadaniem przesyłki i brakiem internetu uniemożliwiającym odprawienie się na samolot, nie mogę zaprzeczyć temu, że już jest 18 lipca. Każdy dzień przeżyty od rana do wieczora, wycieczki, pranie, przebite opony, fish&chips, rynek w Henley, smak Jeżyków na obczyźnie, deszcz, skarpetki nocą, Dr Who, herbata z mlekiem, śmiech, płacz, mundurki, mój pokój kremowy. Wszystko to zostawiam za sobą, by po raz kolejny wkroczyć w następny etap. Jak kocham swoje życie, jak piękne jest, jak barwne. Na myśl o przyszłości przechodzą mnie dreszcze, bo jest najpiękniejszym snem, jaki można śnić w rzeczywistości. Koniec.


Nie sądzę, że wiele osób jest w stanie zrozumieć to, co czuję. W Polsce czekają na mnie wspaniałe wakacje, po których rozpocznę kolejny cudowny czas. Bez względu co będę robić i gdzie, wiem, że będzie to najlepsze, co będę mogła dla siebie wybrać. Wracam do wszystkiego, za czym tęskniłam, do puchatej srebrnoszarej szynszyli, tłocznej altanki, knajpy w piwnicy, miejsc "tam gdzie zawsze" i domowych przetworów. Wracam do domu. Jednak kiedy się ma dwa domy, wracając do jednego zawsze opuszcza się drugi. Bez wątpienia chcę mieszkać w Polsce, w moim mieście. Nie wahałam się nad pozostaniem au-pair na kolejny rok. Ale...





Będę tęsknić. Przejdę po raz kolejny przez szok kulturowy, stojąc w kolejce do wejścia na pokład, gdzie będę zmuszona do słuchania narzekań w ojczystym języku. Będę się zastanawiać nad sobą, głowić się nad każdym dniem, który ma coraz więcej możliwości, kiedy horyzonty są coraz dalsze. Będę tu prawdopodobnie wracać. Och, znowu zadrżałam.

an-pair przechodzi do historii. Być może pojawią się jeszcze jakieś posty podsumowujące lub Spakuję go w jeden plik i zatrzymam jako najlepszą pamiątkę. Zostanie gdzieś w blogosferze, trochę jak odcisk palca na klawiaturze, dziennik podróży, lista kreatywnych zajęć dla dzieci, przewodniki po miastach.

Miłego życia,
an-pair (po raz 63)


1 komentarz:

  1. Życie toczy się dalej...trzeba iść dalej, zdobywać świat i być po prostu szczęśliwym!
    Powodzenia!

    Zapraszam przy okazji do siebie. Właśnie rozpoczynam swoją przygodę jako au-pair!
    http://lafarfallainitalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń