wtorek, 5 lipca 2016

Nowy kraj, nowa ja - nawyki wyrobione w Anglii


Okazało się, że łatwo dostosowałam swój tryb życia do schematu rutynowej pracy. Wraz ze stałym planem dnia ustabilizowałam inne jego elementy. Co ciekawe, raczej z przyjemnością włączyłam tą powtarzalność do swojego życia, pozwalając sobie na odstępstwa w soboty i niedziele. Opiszę krótko  te czynności w ramach kolejnego podsumowania mojego pobytu w Wielkiej Brytanii. Ile z nawyków zostanie wyłącznie częścią angielskiej przygody, a ile zostanie ze mną na zawsze? Post ilustrowany zdjęciami z wycieczki do Greys Court (National Trust) z 4 czerwca.



Śniadania:
muesli z bananem i kawa. Kofeina dalej figuruje w menu, choć zrezygnowałam z niej ostatnio i wcale nie trudniej mi jest rozpocząć poranek. Być może to z powodu dłuższego dnia, który zacznyna się na dobre zanim się obudzę. Nescafe Azera Americano jest i tak  najlepszą kawą rozpuszczalną jaką do tej pory piłam. Nie wiem czy gdyby była w Polsce, to pozwalałabym sobie na nią, bo nie jest najtańsza.
Muesli z bananem jest jednym z moich ulubionych śniadań. Ciężko byłoby mi rano zdecydować na co mam ochotę, a wtedy akurat nie mam za dużo czasu na rozmyślania. Nie ma też chyba specjalnie nic innego, co bardziej by mi smakowało bardziej z oferty produktów dostępnych w lodówce.

Balsam do ciała
oraz inne kremy, toniki, maseczki. Dbam o kondycje swojej skóry lepiej niż wcześniej i mam nadzieję, że przy odpowiednim urządzeniu kosmetyków w łazience, nie porzucę tego i po powrocie do domu. W końcu chodzi o wyrobienie nawyku, i jeśli uda nam się to osiągnąć, zawsze znajdziemy czas i siłę, by wstać z łóżka i znaleźć tubkę z kremem.




Modlitwa w drodze
 Z tym także różnie bywa ostatnio, ale dzięki aplikacji Modlitwa w drodze udawało mi się rozpoczynać dzień poranną modlitwą i wysłuchaniem ewangelii. Bardzo podobały mi się inne rozważania, szczególnie tegoroczna droga krzyżowa, która dała mi do myślenia bardziej, niż wszystkie czytane przeze mnie blogi lifestylowe. 


Planowanie weekendów
To o czym pisałam w poprzednim poście. Planowane czy nieplanowane, zazwyczaj zakończone całkowitym sukcesem weekendy nadawały sensu pozostałym pięciom dniom tygodnia. Przyzwyczaiłam się nie tylko do wyjazdów, ale do ruszenia się w ogóle. Nie chcę być w tym samym miejscu i tak jak wcześniej musiałam gdzieś pojechać co najmniej raz w miesiącu, tak teraz jest chyba gorzej. Nie ma dla mnie miejsc niedostępnych, jest za to duża ciekawość i radość w oczekiwaniu na napięte i słoneczne lato.



Dużo pieniędzy
albo wystarczająco dużo. Tyle, abym mogła jeździć gdzie chcę, kupować co chcę, odkładać ile chcę. Oczywiście wszystko jakimś kosztem. W moim przypadku, to z pewnością wyjścia towarzyskie. Nie jeżdżę na kawę i nie spędzam piątków poza domem, by w weekendy móc pojechać do miejsc, gdzie dużo osób nie dojechała. Podróżowanie kosztuje, dlatego po moich zasłużonych wakacjach, muszę znów podjąć się pracy, by móc dalej spędzać ciekawie czas wolny.


Witaminy
Rutinoscorbin, zestaw witamin i magnez lub wapń musujący. Dziennie po powrocie do domu taką dawką suplementów popijałam swoje drugie śniadanie, starając się uzupełnić braki magnezu, który zgodnie z jedną z reklam jest wypłukiwany przez kawę. Przyzwyczaiłam się do witamin przy dzieciakach, które codziennie wieczorem do mleka dostają jedną w postaci żelkowej truskawki lub mandarynki. A rutinoscorbin, chyba wiadomo, by au-pairki nic oprócz dzieci nie zwaliło z nóg.


Nie narzekać
Być może są tu osoby, które się z tym nie zgodzą. Może nie doszłam do perfekcji, ale znacznie częściej niż wcześniej zauważam te wszystkie dobre rzeczy jakie mnie otaczają, doceniam każde pojedyncze miłe słowo i osoby, które wspierają i utwierdzają mnie w tym co robię. Wiem, że to, co udało się zrealizować do tej pory, jest w małym stopniu moją zasługą. Zawdzięczam to ludziom, których spotkałam w moim życiu, a przede wszystkim moim rodzicom. Kocham Was bardzo.

Spanie w skarpetach i bluzie
Dwanaście miesięcy temu wyśmiałabym coś takiego, dzisiaj mam dwa zestawy bluz i skarpetek "nocnych". W moim pokoju jest dosyć zimno, sama Anglia nie jest krajem tropikalnym. Mam nawet wrażenie, że moja percepcja temperatury zaostrzyła się i rzadko kiedy oceniam pogodę na "ciepło". Nigdy nie umiałam zasnąć dopóki miałam zimne stopy. Teraz kiedy nie mam nikogo, kto mógłby mi je pocierać, zakładam na nie grube niebieskie skarpetki w groszki.

-skrupulatnie przygotowana do zaśnięcia
an-pair

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz